Jesteś gotowy, porzucić swe nawyki Ale uzależniony, jesteś od muzyki Słuchasz jej przez całe dni Po nocach też, ona się śni Bywa że w rapie, jest równy takt Gdy pomyślisz, to sensu w nim brak Treść to jedna, wielka żenada Przeraża cię, słów kanonada Idziesz posłuchać, dysko polo Bęben wciąż wali, że uszy bolą Słychać tańcerzy, jak mocno dyszą Może to dla tych, co niedosłyszą Czasem już masz dość tej muzyki I chciałbyś wrócić do klasyki Do filharmonii ścieżka szeroka A tam akurat jest koncert roka Możnaby pójść całkiem na łatwiznę Sięgnąć po, naszą ludowiznę Ale na stodole, pisze jak wół Że skrzypce przecięte, smyczkiem na pół Szukasz czegoś, dla ciała i ducha I ciągle nie wiesz, czego posłuchać? A najlepszy dla ucha, balsam - krem Jest właśnie utwór, Ewy - Bem Takiej ekspresji, takiego ciepła Może zazdrościć, sam diabeł z piekła Gdy rzewnie zaś, z cicha zanuci Samego anioła, potrafi zasmucić Nikt się nie złości, nikt się nie gniewa Gdy pieśń miłosną, z cicha zaśpiewa Rozkwitną przy tym, kwiaty i drzewa Taka jest, po prostu Ewa. |